Przedpołudnie spędziliśmy korzystając z dobrodziejstw najdroższego kempingu naszej wyprawy. Głównie były to kąpiele w jeziorze, KAWA i lustro. Po wczesnym obiedzie wyruszyliśmy w 30 km trasę do Doliny Rospudy. Droga przyjemnie wiodła lasami, a Bosman pobił swój rekord prędkości pędząc ponad 18 km/h. Po drodze zatrzymaliśmy się na Uroczysku Powstańce poświęconemu bitwie z 1863 roku o kuźnie polową do przekuwania kos. Przy okazji chłopcy odbyli krótka lekcję historii. P drodze zdarzyła mam się jeszcze pierwsza na tej wyprawie pomyłka nawigacyjna, ale szybko się zorientowaliśmy że tortu zupełnie nie pasja do naszej trasy. No i najważniejsze, mieliśmy make święto uczczone żelkiem Haribo dla latko... Pękła 100 :-) Pod wieczór dotarliśmy do uroczyska Święte Miejsce położonego w malowniczej dolince nad brzegiem Rospudy. Rozstaliśmy obozowisko i przy ognisku zjedliśmy zasłużone kiełbaski. Poniżej również relacja chłopców z dwóch poprzednich dni. Wiernych czytelników przepraszam za opóźnienie ale brak zasięgu jest całkowity.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz