Wstaliśmy rano i sprawdziliśmy wynik meczu... niestety Messi nie wygrał i Staś był smutny. Koło 11 po dopasowaniu całego dobytku wyruszyliśmy w drogę. Tym razem celem Rosochaty Róg nad Wigrami. Droga o wiele lepsza kałuż brak ale za to ciągle, górki dołki i błoto. Bosman cała drogę dzielnie biegł momentami nawet 15km/h. Po dojechaniu spotkaliśmy się z Asią, Kajtkiem i Tymkiem. Wykąpaliśmy się w Wigrach i pojechaliśmy na pole namiotowe koło klasztoru Kamedułów. A na koniec dnia arbuz, łowienie ryb i ognisko z kiełbaskami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz