Każdej chwili szkoda

Witamy... witamy...



Blog ten powstał, aby dokumentować "na żywo" nasze podróże.



Z podróży, będziemy przesyłać zdjęcia i krótkie relacje przy użyciu SMS. Po powrocie uzupełnimy wszystko o materiały zebrane po drodze i umieścimy w dziale Relacje



Z góry przepraszam, za możliwy wynikający z tego nieład kompozycyjny w kolejnych wpisach.




A oto hymn naszych wypraw =>Kliknij, żeby posłuchać


środa, 20 kwietnia 2022

Wielkanoc w Zakopanem


Wielkanoc postanowiliśmy spędzić w Zakopanem wraz z babcią Basią. Przyjechaliśmy w środę w nocy prosto po pracy, rozpakowaliśmy bambetle i spać. 

W czwartek rano wypożyczyliśmy sprzęt skiturowy i splitboard dla Staśka u niezawodnego Maćka Stawarskiego i w drogę na Kasprowy.

Szpej w gotowości

Babcia z Hanią przespacerowała się na Liliowy, a następnie zjechały kolejką do Kuźnic i urządziły spacer Kalatówki, gdzie Hania zaznajomiła się z Polą.

W tym czasie Agata, Janek, Stasiek i ja zjeżdżaliśmy z Kasprowego. Niestety Agata nieszczęśliwie przewróciła się i skręciła dwa kolana oraz dwie kostki... masakra 😱. 
Ustaliliśmy, że spróbuje się doczłapać do Murowańca, a my wejdziemy na przełęcz pod Liliowym i zjedziemy do niej. 
Pogoda była śliczna, ale warunki śniegowe były ciężkie, przemoczony, wytopiony śnieg hamował narty... ale dzielnie daliśmy radę.

W Murowańcu spotkaliśmy się z Agatą, która stwierdziła, że dojdzie do Czarnego Stawu. Spróbowaliśmy jeszcze wejść na Karb, się śnieg był tak mokry, że obsuwaliśmy się razem z nim...

Zwróciliśmy w stronę Kasprowego i nartostradą zjechaliśmy do Kuźnic.
Wieczorem wizyta w szpitalu i prześwietlenie, nie jest źle... złamań brak. Agata jest twarda, jak nie złamane, znaczy da się chodzić.

Kolejnego dnia od rana leje. Nie ma szans na skitury. Postanawiamy zdobyć Dolinę Strążyską. Spokojnym tempem dochodzimy do wodospadów bawiąc się po drodze z Hanią.


W sobotę rano idziemy ze święconką, do pobliskiego drewnianego kościoła pod wezwaniem św. Kazimierza Królewicza.

Następnie wybieramy się oglądać krokusy w Dolinie Chochołowskiej. 

Na dole jest ich mnóstwo, się wyżej śnieg, wiatr i ogólnie nie miło. Docieramy do schroniska... 


Hanka pożera schabowego i wracamy.

W niedzielę po śniadaniu, szybko zbieramy się na kolejny spacer. Tym razem naszym celem jest Rusinową Polana.

 

Agata, Janek i Stasiek mają jeszcze mnóstwo energii i atakują Gęsią Szyję, Rówień Waksmundzką i schodzą do Cyrhli.

Na Gęsiej Szyi

Babcia Basią, Hania i ja wracamy tą sama drogą do samochodu. Babcia zakochała się w raczkach. 


W poniedziałek znowu jest ładnie, pada śnieg więc chwytamy okazję i na skitury. W składzie Janek, Stasiek i ja. Wybieramy się na Polanę Kondratową i dalej na przełęcz pod Kopą. Niestety załamanie pogody zmusza nas do wycofania się spod Kamienia. Ale szalony zjazd w puchu i pomiędzy drzewami rekompensuje nam niepowodzenie.

Bałwan???
Napotkani "na padakach" uczestnicy zjazdu retro
.
Widok na Dolinę Kondratową


Babcia z Hanka i Agata idą na Kalatówki obejrzeć zawody o puchar wielkanocnego jaja, czyli jazdę na retro nartach. Obsada jest zacna m.im. Jędrek Bargiel.

Niestety to już koniec... pora wracać...

Ps. Niestety okazało się, że kontuzja Agaty jest poważniejsza. Naderwane wiązadła w obu kolanach, uraz obu łąkotek... skręcone stawy skokowe, to już pikuś... ona chyba jest cyborgiem, że dała radę!!!