Każdej chwili szkoda

Witamy... witamy...



Blog ten powstał, aby dokumentować "na żywo" nasze podróże.



Z podróży, będziemy przesyłać zdjęcia i krótkie relacje przy użyciu SMS. Po powrocie uzupełnimy wszystko o materiały zebrane po drodze i umieścimy w dziale Relacje



Z góry przepraszam, za możliwy wynikający z tego nieład kompozycyjny w kolejnych wpisach.




A oto hymn naszych wypraw =>Kliknij, żeby posłuchać


sobota, 26 lipca 2014

Łajbą po Mazurach - ostatnie dni

Pora wracać, z Mamr żeglujemy do Giżycka, z przerwa na obiad i szalone skoki do wody w czasie manewrów z masztem. Chłopcy wykonywali ostatni skok chyba z 20 razy. Były śruby, bomby i inne na bieżąco tworzone skoki. Po wpłynięciu na Kisajno kolejny trening zwrotów oraz nawigacji - slalom przesmykami pomiędzy wyspami. Zadanie polegało na wydaleniu takiego kursu żeby przejść jednym halsem. Szkło nam całkiem nieźle aż do Pięknej Góry, gdzie że względu na możliwą burzę zrzuciliśmy żagle i popłynęliśmy na silniku. Potem jeszcze ekspresowe kładzenie masztu i sprintem na ostatnie otwarcie mostu. W czasie kładzenia zwiał Bosman, więc Aga puszka lądem a my sami wodą. Wieczorem pożegnalna impreza w Giżycku - koncert Piersi (żenada) i wesołe miasteczko. Rano zdanie łajby i przez Ryn do domu.

czwartek, 24 lipca 2014

Łajbą po Mazurach - Mamry

Kolejne dni spędziliśmy żeglując o Mamrach. Pogoda dopisywała cały czas słoneczko i wiaterek momentami dochodzący do 5. Nasz pobyt na Mamrach zaczęliśmy od Kietlic, gdzie odbyło się wiele ryb łowienie. Każde z obecnych w naszej 3 rodzinnej wyprawie dzięki zgłosiło kilka płotek i uklejek, a na koniec wyciągnęliśmy jeszcze pokaźnego leszcza. A wszystko na czerstwy chleb z Lidla. Wieczorem na Mamerkach była rybna uczta. Następnego dnia pływaliśmy po Mamrach i Swięcajtach ćwicząc zwroty. Janek szalał z na przechyłach wieszając się za burtę i radośnie krzycząc. Ku ogólnemu zdziwieniu obyło się bez człowieka za burtą. Noc spędziliśmy na Zwierzynieckim Rogu grając w makao.

środa, 23 lipca 2014

Łajbą przez Mazury

Już pod kilku dni żeglujemy po Mazurach. Po odebraniu łajby z Wilkasów popłynęliśmy na północ. Po drodze mieliśmy kilka przygód. Na początek Janek rozwalił stopę na gałęzi, popsuł się silnik przed samym mostem i nie zdążyliśmy przepłynąć. Potem była flauta na Kirsajtach... Na szczęście kolejne dni były lepsze. Popłynęliśmy na Dobskie i Łabap, gdzie nocowaliśmy  koło Rydzewa. Kolejnego dnia popłynęliśmy na Mamry. Po drodze chłopcy ćwiczyli zwroty przez sztag i rufki.

piątek, 18 lipca 2014

Rowerowa wyprawa po Puszczy Augustowskiej dzień ostatni

Ostatni etap naszej trasy wiódł wzdłuż jezior Necko, Białe i Studzienniczne do Płaskiej i liczył 35 km. Po drodze sielsko nas kilka drobnych awarii: dętka w Janka rowerze, spadające łańcuchy, pomyłka w kierunku szlaku i nurkowanie w pokrzywach. Po dojechaniu spakowaliśmy samochód i udaliśmy się do Ełku na widowisko "Ogień i Woda". Oglądaliśmy pokazy sztucznych ogni i teatr ognia. Widowisko było fantastyczne i polecam każdemu kto jest w tych okolicach w połowie lipca. Jedynie Bosman nie był zachwycony hukiem i chował co jakiś czas głowę pod pachę mogą lub Agaty. Jednakże ciekawość sztucznych ogni na niebie przeważała i ci jakiś czas obserwował z zaciekawieniem. Podsumowując wyjazd udany, przejechane 176 km, zawiedzione wspaniałe i momentami puste regiony Polski.

Rowerowa wyprawa po Puszczy Augustowskiej dzień 6

Dziś przedostatni dzień naszej wyprawy. Pokonaliśmy rekordowe 36 km z Uroczyska poprzez miejscowość Raczki, gdzie zjedliśmy obiad polowy na centralnym placu przy fontannie, do leśnego pola namiotowego nad jeziorem Rospuda zaraz przed Augustowem. Dojechalibyśmy dalej gdyby nie awaria mocowania przyczepki do roweru. Cała historia zaczęła się pod skrzyżowania bez znaków i błądzenia. Wreszcie na horyzoncie pojawili się ludzie... Niemcy  :-) oczywiście nie wiedzieli która droga jechać ale postanowili pomoc inaczej... popychając przyczepkę... rozległ się głośny TRACH... przyczepka się wywaliła. Mocowanie się urwało a resztki śruby pozostały w rowerze. Pierwsza myśl nie obejdzie się bez wiertarki ale jednak przy pomocy sprawców całego nieszczęścia udało się wydobyć śrubę. Potem już gnaliśmy na złamanie karku a Bosman pobił swój rekord prędkości. Wieczorem standardowo ognisko, kiełbaski i spać.

czwartek, 17 lipca 2014

Rowerowa wyprawa po Puszczy Augustowskiej dzień 5

Przedpołudnie spędziliśmy korzystając z dobrodziejstw najdroższego kempingu naszej wyprawy. Głównie były to kąpiele w jeziorze, KAWA i lustro. Po wczesnym obiedzie wyruszyliśmy w 30 km trasę do Doliny Rospudy. Droga przyjemnie wiodła lasami, a Bosman pobił swój rekord prędkości pędząc ponad 18 km/h. Po drodze zatrzymaliśmy się na Uroczysku Powstańce poświęconemu bitwie z 1863 roku o kuźnie polową do przekuwania kos. Przy okazji chłopcy odbyli krótka lekcję historii. P drodze zdarzyła mam się jeszcze pierwsza na tej wyprawie pomyłka nawigacyjna, ale szybko się zorientowaliśmy że tortu zupełnie nie pasja do naszej trasy. No i najważniejsze, mieliśmy make święto uczczone żelkiem Haribo dla latko... Pękła 100  :-) Pod wieczór dotarliśmy do uroczyska Święte Miejsce położonego w malowniczej dolince nad brzegiem Rospudy. Rozstaliśmy obozowisko i przy ognisku zjedliśmy zasłużone kiełbaski. Poniżej również relacja chłopców z dwóch poprzednich dni. Wiernych czytelników przepraszam za opóźnienie ale brak zasięgu jest całkowity.