Pora wracać, z Mamr żeglujemy do Giżycka, z przerwa na obiad i szalone skoki do wody w czasie manewrów z masztem. Chłopcy wykonywali ostatni skok chyba z 20 razy. Były śruby, bomby i inne na bieżąco tworzone skoki. Po wpłynięciu na Kisajno kolejny trening zwrotów oraz nawigacji - slalom przesmykami pomiędzy wyspami. Zadanie polegało na wydaleniu takiego kursu żeby przejść jednym halsem. Szkło nam całkiem nieźle aż do Pięknej Góry, gdzie że względu na możliwą burzę zrzuciliśmy żagle i popłynęliśmy na silniku. Potem jeszcze ekspresowe kładzenie masztu i sprintem na ostatnie otwarcie mostu. W czasie kładzenia zwiał Bosman, więc Aga puszka lądem a my sami wodą. Wieczorem pożegnalna impreza w Giżycku - koncert Piersi (żenada) i wesołe miasteczko. Rano zdanie łajby i przez Ryn do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz