Udało nam się wyruszyć w piątek, piąteczek, piątunio późno po pracy.
Dojechaliśmy do Stopnicy, gdzie zmarznięta Agata postawiła veto. Na szczęście udało nam się znaleźć nocleg.
Następnego dnia wstaliśmy o świcie i przed otworzeniem baru ruszyliśmy w drogę. Mieliśmy do pokonania" w siodle" prawie 800 km.
Na stacji benzynowej w Gorlicach dołączyliśmy do tlumu tankujacych motocyklistów. Następnie pierwszy dłuższy przystanek wypadł w Koszycach. Upragniona kawa i można było zwiedzić starówkę z piękną katedrą.
Przed katedrą św. Elżbiety są wbetonowane kamienie z wyrytymi nazwiskami sławnych ludzi, którzy odwiedzili to miejsce.
My znaleźliśmy kamienie z Janem Pawłem II i Aleksandrem Kwaśniewskim.
Po przejechaniu ponad 300 km, wściekle głodni zatrzymalismy w Gyuli, na Węgrzech, tuż przy granicy z Rumunią. Placka po węgiersku nie było...szukamy noclegu... i postanawiamy jechać dalej po zobaczeniu cen.
Na granicy Agata przeżyla szok... Wyjechaliśmy z Shengen i trzepali nas szczegółowo badając paszporty, dokumenty motocykli i prawa jazdy. Uff... przejechaliśmy...
Ostatecznie dotarliśmy o zmroku do Campingu Luna pomiędzy Arad i Timisoara. Camping wygląda jak oaza w środku pól kukurydzy...