Dzień Wielkanocny rozpoczęliśmy od zagubienia Ali. Była z Michałem i nagle zniknęła. Poszukiwania trwały godzinę. Zaangażowany był każdy, łącznie z Gandarmerii. Bohaterem został Janek, który odnalazł ją w mieście. Przeszła sama prawie kilometr!!! Po odnalezieniu Alicji postanowiliśmy wypożyczyć deski, tzn. Ania, Mają,, Aga, Janek, Staś i Łukasz.
Jak zwykle dzieci łapały najszybciej. U nad poobijane tyłki i w ogóle wszystko boli. Ale daliśmy radę, chociaż jednak chyba wolę narty. W międzyczasie zjedliśmy wspólny Wielkanocny obiad w schronisku na szczycie na 2850m. Byli wszyscy łącznie z Heleną i Hanią.
Jutro znowu narty i mam nadzieję że Michał już nikogo nie zgubi.