Każdej chwili szkoda

Witamy... witamy...



Blog ten powstał, aby dokumentować "na żywo" nasze podróże.



Z podróży, będziemy przesyłać zdjęcia i krótkie relacje przy użyciu SMS. Po powrocie uzupełnimy wszystko o materiały zebrane po drodze i umieścimy w dziale Relacje



Z góry przepraszam, za możliwy wynikający z tego nieład kompozycyjny w kolejnych wpisach.




A oto hymn naszych wypraw =>Kliknij, żeby posłuchać


niedziela, 31 stycznia 2016

Wakacje na Filipinach - Bohol dzień 2

Kolejny dzień na Bohol spędziliśmy zwiedzając Czekoladowe Wzgórza - surrealistyczne miejsce. Wg geologow są to 400m wzgórza(około 2000) powstałe z depozytow rafy, wg wierzeń tubylców są to zwapniale łzy pękniętego serca      olbrzyma- nam ta wersja bardziej pasuje. Niestety, zaplanowany przez Agate całodniowy treking polegał na wejsciu po 1000 schodach, które pokonywalismy w górę i na dół :) Przecież mieliśmy się zmeczyc! Nie widząc na naszych czołach kropli potu, nasza przewodniczka pozostała niezadowolona. Potem zwiedziliśmy rezerwat motyli i bazar na ktorym kupiliśmy MACZETĘ!!! Spełnienie mojego marzenia z dzieciństwa. Fajnie jest mieć chłopaków...
Dzień zakończyliśmy  przejściem przez wiszący most.   O dziwo pod mostem nie było smoka, tylko płynęła spokojnie rzeka Loboc.

sobota, 30 stycznia 2016

Wakacje na Filipinach - Bohol dzień 1

Po przybiciu do Tagbilaran udaliśmy się do Loboc,gdzie mamy nocleg. Rozpoczęliśmy od kąpieli w rzece. Pan zapewniał, że ma krokodyli. Następnie udaliśmy się na w wycieczkę tri-cyklem do sanktuarium Trasierów - to takie małe nocne zwierzątka o twarzy Yody.  Żyją tylko na kilku wyspach. Obiad zjedliśmy w pływającej restauracji. Po drodze były różne atrakcje m.in występ dzieci: śpiew, taniec i gra na ukulele. Dzień chłopcy jak zwykle zakończyli w barze jedząc kurze łapki itp. Jutro wyprawa na Czekoladowe Wzgórza.

piątek, 29 stycznia 2016

Wakacje na Filipinach - Cebu i okolice

Po długiej podróży wreszcie dotarliśmy do Cebu. Pierwszego dnia odsypialiśmy i zwiedzaliśmy stare miasto, gdzie dojechaliśmy jeepneeý'em. Chłopcy zasmakowali  w ulicznym jedzeniu.
Kolejnego dnia skoro świt udaliśmy się na South Bus Terminal skąd pojechaliśmy obejrzeć Kiowas Fall. Podróż autobusem to przygoda sama w sobie. Brak okien, szalony kierowca, ciągły handel, śpiewy no i 60 km przejechane w ponad 3 godziny. Przy wodospadach  zabawa była przednia, widoki zresztą również. Najlepsze było skakanie na Tarzana do wody. Potem udaliśmy się jeszcze do Moalboal trochę popływać w oceanie i tym razem po długich negocjacjach mieliśmy private car do hotelu. Jak się okazało potem nie tak całkiem prost bo dosadzili jeszcze 5 osób (w bagażniku i na tylnej kanapie)!!! To jak tu jeżdżą to temat na osobną opowieść, ale w skrócie... długie światła ZAWSZE to podstawa,  do tego klakson, jeździ się pomiędzy pasami, duży ma pierwszeństwo, wyprzedzamy slalomem itd.
Kolejny dzień to wyprawa na Otlob i snoorkling z Whale Shark. Tym razem pobudka o 3 - masakra.  Na szczęście czekały nas 4 godziny jazdy, podpisaliśmy trochę.  Co tu dużo gadać było NIESAMOWICIE.  Gigantyczne, dostojne dinozaury pływające koło nas. Wszystko jest na a filmie. Chłopcy byli zachwyceni, my zresztą również. Po południu popłyneliśmyjeszcze na wyspę i oglądaliśmy śliczna rafę... i Nemo też  był.
Jutro płyniemy na Bohol.