Na lotnisku zaliczmy wpadkę, jak na Filipinach. Frajersko dajemy sobie pomóc przy bagażach... no cóż, trzeba się przestawić na bycie dla wszystkich chodząca portmonetką.
Na szczęście przed lotniskiem czeka na nas umówiony przez Ducha kierowca i docieramy bez przygód do Planet Divers. Meldujemy się w hotelu, załatwiamy formalności nurkowe, a Hanka leci na basen. Po długich negocjacjach udaje się ją wyrwać na deptak na jedzenie.
Na sziszę przyjdzie jeszcze czas...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz