Kolejne dni upłynęły mam na korzystaniu z uroków filipińskiego słońca. Rano 2 godziny surfingu, po południu wyprawa na którąś z okolicznych rajskich wysepek. Surfing idzie nam coraz lepiej, szczególnie dzieciom. Aga na razie wylaczona z deski, kreci nam filmy.My zaczynamy tam gdzie oni kończą. Ich fale są tak duże że instruktor musi mieć swoją deskę i jedzie obok - ech uroki dzieciństwa. W czwartek byliśmy na Naked Island, czyli zgodnie z nazwą wyspą tylko z piachu. I snoorkling w Secret Garden. W piątek wybraliśmy się na całodniowy wypad łodzią do jaskiń morskich Sohoton. Było niesamowicie: pływaliśmy w nich łodzią, nurkowaliśmy, skakaliśmy do wody i pływaliśmy z meduzami w Jelly Fish Sanktuary. Zdjęcia i filmy po powrocie zgram z kamery. W drodze powrotnej snoorkling wśród cudnych koralowców i ryb (m.in Nemo)oraz wizyta na wyspie Daku (kojarzy mi się z hrabią Dooku).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz