Każdej chwili szkoda

Witamy... witamy...



Blog ten powstał, aby dokumentować "na żywo" nasze podróże.



Z podróży, będziemy przesyłać zdjęcia i krótkie relacje przy użyciu SMS. Po powrocie uzupełnimy wszystko o materiały zebrane po drodze i umieścimy w dziale Relacje



Z góry przepraszam, za możliwy wynikający z tego nieład kompozycyjny w kolejnych wpisach.




A oto hymn naszych wypraw =>Kliknij, żeby posłuchać


wtorek, 16 sierpnia 2022

Moto wyprawa do Rumunii - wioski, miasteczka i połoniny Transylwanii

Kolejny dzień upłynął pod znakiem pięknych widoków i nadganiania straconego czasu. Wjechałem do Transylwanii.
Na początku jechałem terenem nizinno-wyżynnym, przez piękne miasteczka ze starymi kościołami i budynkami pokrytymi dachówką. 
Każde miasteczko orzekał o mnie swoim pięknem. Zarówno dzieci jaki ludzie w kwiecie wieku machali do mnie i uśmiechali się radośnie.
Oczywiście nie obyło się bez przygód. Nieoczekiwanie pojawiła się glina motocykl stracił przyczepność i wylądowałem w krzakach. 
Będąc już doświadczonym z podnoszeniu motocykla spokojnie zdjąłem z siebie ubranie, żeby się nie zagotować przygotowałem podłoże żeby odpowiednio oprzeć go na nóżce wszedłem w krzaki i postawiłem go z powrotem na drodze. 
Niestety za jakiś czas droga zrobiła się jeszcze trudniejsz, wszystko to za sprawą padającego deszczu. 
Jechałem powoli i ostrożnie... wtem z krzaków wyskoczył wielki biały pies gwałtownie dodałem gazu pies na szczęście odpuścił ale ja niestety znalazłem się w kole i nie która wywiodła mnie prosto w pole. 
Znowu leżałem, tym razem sytuacja była niewesoła motocykl w taki sposób utknął w kolei nie że nie byłem w stanie sam oderwać go od ziemi. Na szczęście sprawdziła się pierwsza zasada podróżnika motocyklem. Jeśli jest droga a ty się na niby waliłeś prędzej czy później pojawi się ktoś kto może ci pomóc. I tak też się stało. Z oddali zobaczyłem światła a po chwili podjechał samochód w którym jechało o małżeństwo starszych Rumunów. Pomogli mi podnieść motocykl ustawić go na stabilny podłożył zrobili mi zdjęcie na pamiątkę i pojechaliśmy każdy w swoją stronę.
Dalsza część dnia upłynęła pod znakiem wspinania się szutrowymi drogami na szczyty gór. Wśród nich ukryte były piękne, stare, zapomniane wioski.
Zachwytem obserwowałem przepiękne widoki. Jazda połoniną to niezapomniane uczucie. Co chwila miałem ochotę zatrzymać się i zrobić zdjęcie przecudnym widokom. 
I tak jechałem i podziwiałem trzykrotnie wspinając się i zjeżdżając z wysokości 1200 m npm.
Zaczęło się robić w ciemno więc musiałem znaleźć miejsce na noc. Przygarnął mnie kemping o wdzięcznej nazwie Eldorado. Byłem tak zmęczony że położyłem się spać bez mycia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz