Rano obudził mnie deszcz. Na szczęście dość szybko się przejaśniło i ruszyłem dalej. Szybko dotarłem do zaplanowanej trasy i szutrowymi selektywnemu Piotrem się w górę i w dół zdobywając kolejne szczyty.
W środku lasu spotkałem ukryte okresowe schroniska górskie oraz tabuny koni!!! Cóż to był za widok... Nagle widzę przed sobą masę koni, do krów już się przyzwyczaiłem. Są same... Idą środkiem drugi na wysokości jakiś 1500 m n.p.m. nie ma żadnego"pasterza". Wyminołem je ostrożne... i dalej w drogę, z głową nadal pełna niemego zachwytu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz