nas😉.Minęła bez przygód.
Bylo ciepło, sucho, auto się nie popsuło, wilki nas nie zaatakowaly... Musieliśmy zrobić szybką modyfikację planów, ponieważ wypożyczalnie nart biegowych dziś nie działały😬 Zdecydowaliśmy się na pieszą wycieczkę po Górach Izerskich, krótka pętelkę do popularnego schroniska Orle. Stasiek w swoim żywiole: wywijał gwiazdy, skakał przez strumienie, biegał po lesie, w czym próbowała mu dorównać Hania. Połowę drogi do schroniska szliśmy wyraźną, białą drogą, potem postanowiliśmy sobie urozmaicić trasę i poszliśmy ścieżką... Warunki nagle pogorszyły się... Pod łamiącym się lodem zapadaliśmy się w błocie po kolana, przedzieraliśmy się przez górskie strumienie i próbowaliśmy kontemplowaliśmy przyrodę przy marudzeniu Janka. Wreszcie dotarliśmy do schroniska, gdzie w nagrodę czekała na nas gorąca czekolada.
Wracaliśmy droga wokół Krogulca i przez Samolot do Szklarskiej Poręby. Po drodze Stasiek skręcił nogę, w czasie swoich akrobacji, a Hanka usnęła na baranie...
Po powrocie zjedliśmy świąteczne resztki i wybraliśmy się na zakupy do apteki.
Teraz czekamy na rozwój sytuacji....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz